Bieżące wcielenie Doktora, obecnie jedenaste, ma zwyczaj ciągłego umierania, i za każdym razem unika unicestwienia. Niektórzy twierdzą że Rory jest tym który ciągle umiera, ale tak nie jest. Serial cieszy się coraz większą oglądalnością, i reżyserzy nie mogą sobie pozwolić na koniec takiej żyły złota. Autorzy utrzymują głównego bohatera przy życiu, ponieważ jest to jego ostatnie.
Gdy Doctor umierał w Let's kill Hitler, zrobił to co zawsze, czyli coś idiotycznego. Otóż przebrał się we frak i wyposażył w soniczną laskę. Zastanowił mnie fakt że w identycznym stroju, pojawił się na weselu Amelii, i powiedział że ma na sobie ten ubiór tylko przypadkiem. Jak sam powiedział moment wcześniej, nie wolno wierzyć przypadkom chyba że nie ma się na to czasu.
Jak widzimy nie ma on zamiaru umierać nigdy i nigdzie, ale wie że to nieuniknione i dlatego ucieka. Zatrzymał się aby go mogli zniszczyć, a był to jedyny sposób w jaki mógłby wygrać ze śmiercią. Był w tym też zamysł wytwórców aby dalej móc ciągnąć pięćdziesięcioletni tasiemiec serialowy. I wcale im się nie dziwię, bo uśmiercić głównego bohatera przed złotym jubileuszem to byłby niezły przypał.