Mistrz narodził się wtedy gdy Doktor sięgnął po broń, ale dzisiejszy wpis nie ma z tym nic wspólnego. Sztuka parzenia kawy jest to dziedzina, która jak sama nazwa wskazuje polega na przygotowaniu napojów kawowych. Doktor twierdzi że nazwy gwiazd są jak tytuły, niewiele mówią, i tak samo jest w tym przypadku. Niewielu ludzi wie jak wiele rzeczy obejmuje baristyka, i jak mało się o niej mówi.
W samej lekturze "Pan Tadeusz" pojawił się opis kawiarki, specjalnej służącej zajmującej się sporządzaniem kawy. Picie tego napoju miało pewnie ceremonialny charakter, tak jak przykładowo herbata w Chinach. Tradycja zanika z czasem i ludzie idą na łatwiznę, podchodząc do automatu i wrzucając złotówkę. Świat zmienia się każdego dnia, ale są ludzie którzy chcą podtrzymywać stary porządek, i kontynuować przekaz kulturalny.
W ostatnich dniach skorzystałem z okazji, i nauczyłem się robić kilka podstawowych kawiarnianych specjałów. Najważniejszym dla mnie, i zarazem najbardziej inspirującym była latte macchiato. Zrobiłem ją dwa razy, bo za pierwszym razem oparzyłem się na mleku i mi opadło, a za drugim dopiero wyszło coś. To coś sprawiło że uświadomiłem sobie, że najpierw trzeba wszystko zepsuć aby się cokolwiek nauczyć. Pobiłem wszelkie rekordy ponieważ standardowo ma ona mieć 3-4 warstwy, a mi wyszło 5-6. Nie wiem czy jest na to jakaś nazwa, być może to już nie jest macchiato a ja powinienem wymyślić nazwę i opatentować. Powiedziano mi "uczeń przerósł mistrza", i nie chce się chwalić ale myślę że wyszło mi nawet za dobrze. Doktor ustąpił miejsca Miszczowi, bo znalazł dla siebie nowy cel i kierunek kształcenia. Z każdym dniem wymyślam coraz to inne dodatki, kombinuję, doprawiam, i mam nadzieję że wraz z upływem czasu mój tytuł nie będzie pusty, lecz nabierze realnego znaczenia. Być może jeszcze nic nie umiem, ale teraz wiem że jeśli czegoś naprawdę chcę to mogę wszystko.
sobota, 25 lutego 2012
wtorek, 14 lutego 2012
Klątwa Panny Cotty
Panna Cotta to deser przygotowywany z podgrzewanej śmietanki tortowej, cukru waniliowego i żelatyny. Jest to tradycyjny włoski deser, jedna z pierwszych potraw które sporządzałem na kursie kuchni śródziemnomorskiej. Zwykle na technologii zajmuję się zmywaniem naczyń, a tym razem miałem okazje się wykazać, i nauczyć czegoś co może mi się przydać w przyszłości.
Wbrew pozorom jej nazwa nie ma związku z żadną panną, lecz z ogrzewaniem śmietany. Gdy robiłem ją po raz pierwszy, przez przypadek dodałem dwa razy więcej wanilii niż powinienem. Myślałem że to będzie jakaś katastrofa, nikt nie będzie jadł, i będzie do wyrzucenia, a jednak wszystkim smakowało. Nie wiem czy zrobiłem coś źle, ale chyba wyszło jej trochę za mało, najprawdopodobniej śmietanki.
Cała filozofia gotowania polega na ciągłym wymyślaniu, kombinowaniu, i poleganiu na własnej intuicji, o ile się taką ma. Nie jest sztuką wykorzystywanie przepisów i korzystanie z nich, chociaż nawet to się mi nie udaje, lecz wieczna improwizacja, tworzenie czegoś z niczego. Dobry kucharz jest jak stwórca, a kelner to tylko taki donosiciel. Który nie potrafi się nawet czasem wysłowić, i zastanawia się cztery godziny nad złożeniem zdania, które i tak nie ma sensu.
Wbrew pozorom jej nazwa nie ma związku z żadną panną, lecz z ogrzewaniem śmietany. Gdy robiłem ją po raz pierwszy, przez przypadek dodałem dwa razy więcej wanilii niż powinienem. Myślałem że to będzie jakaś katastrofa, nikt nie będzie jadł, i będzie do wyrzucenia, a jednak wszystkim smakowało. Nie wiem czy zrobiłem coś źle, ale chyba wyszło jej trochę za mało, najprawdopodobniej śmietanki.
Cała filozofia gotowania polega na ciągłym wymyślaniu, kombinowaniu, i poleganiu na własnej intuicji, o ile się taką ma. Nie jest sztuką wykorzystywanie przepisów i korzystanie z nich, chociaż nawet to się mi nie udaje, lecz wieczna improwizacja, tworzenie czegoś z niczego. Dobry kucharz jest jak stwórca, a kelner to tylko taki donosiciel. Który nie potrafi się nawet czasem wysłowić, i zastanawia się cztery godziny nad złożeniem zdania, które i tak nie ma sensu.
czwartek, 9 lutego 2012
Czasowe kłopoty z czasem
Niedługo zaczynają się ferie, i kilka województw będzie mieć dwa tygodnie wolności. Natomiast ja im więcej mam wolnego czasu tym bardziej jestem zajęty. Ciągłe wyjazdy, szpital, oraz kursy zawodowe, sprawiają że nie mam czasu dla siebie, ale zdaje mi się że bez nich byłbym znudzony bezczynnością. Kiedy jest się Władcą Czasu jest on dla ciebie panem, a ty musisz przed nim uciekać.
Mam wielki dylemat co począć z moim Blogiem Whomanisty. Ostatnio zarówno na nim, jak i na forum nastała cisza. Próbuję sobie wyobrazić, który jej gatunek zapanował nad moim imperium. Czy są to obrzydliwe stwory w garniturach, które wysysają whomanistyczną energię z otoczenia, czy małe, żarłoczne robaczki, które w książkach miały las i pożerały ludzi w bibliotece.
Czas nie jest moim szefem, a nawet jeśli by był ja o nim zapominam, więc wtedy dla mnie nie istnieje. Brak czasu oznacza wolność, błogi spokój, ale również i konsekwencje z tym związane. Przed nim właśnie uciekam aby zapomnieć wszystkie swoje niepowodzenia, ale również by zyskać szczęście. Sam nie rozumiem jak mógłbym to osiągnąć, ale "jeśli chcesz przeżyć musisz zacząć żyć". D.W.
Mam wielki dylemat co począć z moim Blogiem Whomanisty. Ostatnio zarówno na nim, jak i na forum nastała cisza. Próbuję sobie wyobrazić, który jej gatunek zapanował nad moim imperium. Czy są to obrzydliwe stwory w garniturach, które wysysają whomanistyczną energię z otoczenia, czy małe, żarłoczne robaczki, które w książkach miały las i pożerały ludzi w bibliotece.
Czas nie jest moim szefem, a nawet jeśli by był ja o nim zapominam, więc wtedy dla mnie nie istnieje. Brak czasu oznacza wolność, błogi spokój, ale również i konsekwencje z tym związane. Przed nim właśnie uciekam aby zapomnieć wszystkie swoje niepowodzenia, ale również by zyskać szczęście. Sam nie rozumiem jak mógłbym to osiągnąć, ale "jeśli chcesz przeżyć musisz zacząć żyć". D.W.
środa, 8 lutego 2012
Żaden z ciebie pożytek rudzielcu
Bieżące wcielenie Doktora, obecnie jedenaste, ma zwyczaj ciągłego umierania, i za każdym razem unika unicestwienia. Niektórzy twierdzą że Rory jest tym który ciągle umiera, ale tak nie jest. Serial cieszy się coraz większą oglądalnością, i reżyserzy nie mogą sobie pozwolić na koniec takiej żyły złota. Autorzy utrzymują głównego bohatera przy życiu, ponieważ jest to jego ostatnie.
Gdy Doctor umierał w Let's kill Hitler, zrobił to co zawsze, czyli coś idiotycznego. Otóż przebrał się we frak i wyposażył w soniczną laskę. Zastanowił mnie fakt że w identycznym stroju, pojawił się na weselu Amelii, i powiedział że ma na sobie ten ubiór tylko przypadkiem. Jak sam powiedział moment wcześniej, nie wolno wierzyć przypadkom chyba że nie ma się na to czasu.
Jak widzimy nie ma on zamiaru umierać nigdy i nigdzie, ale wie że to nieuniknione i dlatego ucieka. Zatrzymał się aby go mogli zniszczyć, a był to jedyny sposób w jaki mógłby wygrać ze śmiercią. Był w tym też zamysł wytwórców aby dalej móc ciągnąć pięćdziesięcioletni tasiemiec serialowy. I wcale im się nie dziwię, bo uśmiercić głównego bohatera przed złotym jubileuszem to byłby niezły przypał.
Gdy Doctor umierał w Let's kill Hitler, zrobił to co zawsze, czyli coś idiotycznego. Otóż przebrał się we frak i wyposażył w soniczną laskę. Zastanowił mnie fakt że w identycznym stroju, pojawił się na weselu Amelii, i powiedział że ma na sobie ten ubiór tylko przypadkiem. Jak sam powiedział moment wcześniej, nie wolno wierzyć przypadkom chyba że nie ma się na to czasu.
Jak widzimy nie ma on zamiaru umierać nigdy i nigdzie, ale wie że to nieuniknione i dlatego ucieka. Zatrzymał się aby go mogli zniszczyć, a był to jedyny sposób w jaki mógłby wygrać ze śmiercią. Był w tym też zamysł wytwórców aby dalej móc ciągnąć pięćdziesięcioletni tasiemiec serialowy. I wcale im się nie dziwię, bo uśmiercić głównego bohatera przed złotym jubileuszem to byłby niezły przypał.
wtorek, 7 lutego 2012
Nigdy nie bądź celowo poważny
Często znajomi zarzucają mi nienaturalność, idiotyzm i radzą mi bym był sobą, zachowywał się normalnie. Sęk w tym że moja nienormalność i szaleństwo, jest moim prawdziwym zachowaniem, a ja wciąż muszę udawać że tak nie jest. Bycie innym sprawia, że można czuć się w pewnym sensie kimś wiele ważniejszym od przeciętnego człowieka, oraz mieć specyficzną osobowość, która nadaje sens szarej rzeczywistości.
Kiedy nie jestem sobą zwykle chodzę przybity, małomówny, i smutny. Moja oryginalność sprawia, że w szkolnej hierarchii jestem nad wszystkimi uczniami, mimo to nie zniżając się do poziomu szpanerów. Sukces zawdzięczam cierpliwości, pozwalaniu innym na żartowanie ze mnie, i neutralnym nastawieniu. Naśmiewając się ze mnie stwarzają doskonałą okazję, do prowadzenia zabawnej rozmowy.
Nie należy być celowo poważnym, ani zmieniać się pod wpływem innych osobistości, ponieważ postawa taka tworzy atmosferę nieufności, zostaje odebrana jako nienaturalność, i stwarza konflikty. Najlepszą opcją na przyjemne życie z mnóstwem znajomych, jest zachowanie własnego, ciężko wypracowanego wizerunku. Wtedy choćby się było królem idiotów, ma się towarzystwo oddanych przyjaciół.
Kiedy nie jestem sobą zwykle chodzę przybity, małomówny, i smutny. Moja oryginalność sprawia, że w szkolnej hierarchii jestem nad wszystkimi uczniami, mimo to nie zniżając się do poziomu szpanerów. Sukces zawdzięczam cierpliwości, pozwalaniu innym na żartowanie ze mnie, i neutralnym nastawieniu. Naśmiewając się ze mnie stwarzają doskonałą okazję, do prowadzenia zabawnej rozmowy.
Nie należy być celowo poważnym, ani zmieniać się pod wpływem innych osobistości, ponieważ postawa taka tworzy atmosferę nieufności, zostaje odebrana jako nienaturalność, i stwarza konflikty. Najlepszą opcją na przyjemne życie z mnóstwem znajomych, jest zachowanie własnego, ciężko wypracowanego wizerunku. Wtedy choćby się było królem idiotów, ma się towarzystwo oddanych przyjaciół.
poniedziałek, 6 lutego 2012
Ta siła winna co mnie tu trzymma
W dzisiejszych czasach ludzie mają prawie wszystko, a jeszcze potrafią narzekać że im źle. Każdy ma jakichś znajomych, czasem przyjaciół, oraz własności materialne i moralne. Co jednak ma myśleć osoba, która spośród tych rzeczy ma zaledwie minimum? Jak to mówią, jedynie siąść i płakać, ale to niewiele pomaga. Otoczenie radzi byś się zmienił, był sobą i zachowywał się normalnie. Problem tkwi w tym, że ty starasz się zrobić wszystko co tobie powiedzą, lecz niewiele z tego zyskujesz.
Czasem zastanawiam się, o ile życie byłoby prostsze gdybym nie żył. Stwierdzenie to wydaje się sprzeczne z logiką, ale ma swój głębszy sens. Z mojej inicjatywy stworzyło się wiele konfliktów, nieporozumień, i podziałów. Zdaje się że wszystko do czego się zbliżam, kończy się katastrofą i cierpieniem innych. Życie jest okrutne, niesprawiedliwe, i najczęściej ono jest przyczyną śmierci.
Oficjalnie miałem zginąć w wypadku, który miał miejsce siedem lat temu. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, a najbardziej ucierpiała moja psychika. Jednak mam w sobie coś co sprawia, że osoby które ze mną przebywają, zwykle zmieniają się na lepsze. Stwierdzam że ten co przy mnie wytrzyma miesiąc, zniesie wszystko. Zdarza się że miewam wypadki, podczas których nie ulegam żadnym uszkodzeniom. Wydaje mi się wtedy że jestem przeklęty. Nienawidzę życia ponieważ jest dla mnie okrutne, i uważam że kiedy zacznę być szczęśliwy oraz pokocham życie, to wtedy zginę.
Czasem zastanawiam się, o ile życie byłoby prostsze gdybym nie żył. Stwierdzenie to wydaje się sprzeczne z logiką, ale ma swój głębszy sens. Z mojej inicjatywy stworzyło się wiele konfliktów, nieporozumień, i podziałów. Zdaje się że wszystko do czego się zbliżam, kończy się katastrofą i cierpieniem innych. Życie jest okrutne, niesprawiedliwe, i najczęściej ono jest przyczyną śmierci.
Oficjalnie miałem zginąć w wypadku, który miał miejsce siedem lat temu. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, a najbardziej ucierpiała moja psychika. Jednak mam w sobie coś co sprawia, że osoby które ze mną przebywają, zwykle zmieniają się na lepsze. Stwierdzam że ten co przy mnie wytrzyma miesiąc, zniesie wszystko. Zdarza się że miewam wypadki, podczas których nie ulegam żadnym uszkodzeniom. Wydaje mi się wtedy że jestem przeklęty. Nienawidzę życia ponieważ jest dla mnie okrutne, i uważam że kiedy zacznę być szczęśliwy oraz pokocham życie, to wtedy zginę.
niedziela, 5 lutego 2012
Soundtracki kluczem sukcesu
Muzyka jest elementem życia każdego człowieka. Towarzyszy ludzkości od zarania dziejów, i wiele źródeł historycznych głosi, że była im potrzebna dla uzyskania wewnętrznego spokoju, a także dla relaksu. Jest ona wszędzie, w każdym dźwięku, w ciszy wiatru, w hałasie burzy. Zarówno miasto jak i wieś, mają swoje klimaty, dźwięki którymi możemy je rozróżnić. Wsłuchując się w ciszę, usłyszymy jedną ogromną symfonię światów, rzeczywistość przestaje istnieć, a my jesteśmy świadkami tego czego zazwyczaj nie chcemy słyszeć.
Niektóre osoby w każdej melodii lub jej braku czują to czego inni nie doświadczają. Odgłos bębnów, rytm na cztery, czyli marsz wojenny. Przypadłość ta pojawia się u odrzuconych przez ogół, uparcie wierzących w swoje idee, którzy wypowiadają wojnę światu. To oni najczęściej ponoszą zwycięstwo, klęskę, lub wpadają w szaleństwo. Ten dźwięk nigdy nie ustaje, towarzyszy człowiekowi do końca, i zmienia na zawsze jego życie.
Muzyka w moim życiu jest czymś nie do opisania słowami. Jest miłością, pasją, całym moim życiem, i bez niej byłbym niczym. Słyszę ją wszędzie, czuję w każdym drganiu, sprawia ona że napięcie całego dnia znika w mgnieniu oka. Najbardziej przemawia do mnie muzyka filmowa, a szczególnie motywy przewodnie. Te melodie są tak stonowane, że przenikają człowieka od stóp do głów, i powodują taki lodowaty dreszcz. Nucąc w myślach serialowe soundtracki, czuję się ich głównym bohaterem, i za wszelką cenę staram się być do niego podobny. Muzyka zmienia nas na każdym kroku, a my sami wręcz tego nie zauważamy. Pewnego dnia gdy jej zabraknie, obudzimy się zupełnie innymi ludźmi.
Niektóre osoby w każdej melodii lub jej braku czują to czego inni nie doświadczają. Odgłos bębnów, rytm na cztery, czyli marsz wojenny. Przypadłość ta pojawia się u odrzuconych przez ogół, uparcie wierzących w swoje idee, którzy wypowiadają wojnę światu. To oni najczęściej ponoszą zwycięstwo, klęskę, lub wpadają w szaleństwo. Ten dźwięk nigdy nie ustaje, towarzyszy człowiekowi do końca, i zmienia na zawsze jego życie.
Muzyka w moim życiu jest czymś nie do opisania słowami. Jest miłością, pasją, całym moim życiem, i bez niej byłbym niczym. Słyszę ją wszędzie, czuję w każdym drganiu, sprawia ona że napięcie całego dnia znika w mgnieniu oka. Najbardziej przemawia do mnie muzyka filmowa, a szczególnie motywy przewodnie. Te melodie są tak stonowane, że przenikają człowieka od stóp do głów, i powodują taki lodowaty dreszcz. Nucąc w myślach serialowe soundtracki, czuję się ich głównym bohaterem, i za wszelką cenę staram się być do niego podobny. Muzyka zmienia nas na każdym kroku, a my sami wręcz tego nie zauważamy. Pewnego dnia gdy jej zabraknie, obudzimy się zupełnie innymi ludźmi.
sobota, 4 lutego 2012
To jest kura panie generale!
W historii kina zdarzają się takie produkcje, które przyciągają przed ekrany całe rodziny, a przy tym wywołują całe salwy śmiechu. Należy do nich między innymi taki film jak CK Dezerterzy, opowiadający historię ucieczki żołnierzy z pewnego węgierskiego garnizonu. Film ten jest przepełniony humorystycznymi scenami, ma genialną ścieżkę dźwiękową, oraz doborową obsadę. Najlepszą jego cechą jednak, są świetne cytaty, których jest w nim mnóstwo, a niektóre z nich chciałbym wam właśnie teraz przybliżyć.
Oni hymn znają, ale nie umieją.
Tak to już jest, że najszybciej zwraca na siebie uwagę idiota.
Nie zdziwię się, jeśli dziś będzie twierdził, że napadła go załoga angielskiej łodzi podwodnej, która jakimś cudem ominęła blokady na Morzu Czarnym, wpłynęła do Dunaju, jakimś dopływem dostała się do nas, potem rurami kanalizacyjnymi podjechała do sracza i zakotwiczyła w oczekiwaniu pana Oberleutnanta.
Haber: Bo widzisz, życie jest jak wielki żelazny most.
Kania: Dlaczego?
Haber: Nie wiem...
Szef kompanii: Co tu się dzieje?
Kania: Panie Szefie, melduję, że Slavik dostał sraczki, mówiłem Haberowi, żeby go zastąpił, a ta świnia nie chce.
Szef kompanii: Nie chce? Koledze nie chce pomóc? Haber, leserze jeden, natychmiast na patrol!
Kania: Tak jest, panie szefie!
Szef kompanii: No!
Sierżant: Co tu się stało?
Haber: Uczyliśmy się śpiewać hymnu i pan kapral zadał Benedykowi dziwne pytanie. „Po co wy, Benedek, nosicie te głupawe węgierskie wąsy, chodźcie tu, to was ogolę”. Myśleliśmy, że on żartuje, ale on powiedział, że nas wszystkich ogoli, a pana sierżanta to – za przeproszeniem – zarżnie jak świnię. A potem powiedział: „Na koniec wykastruję najjaśniejszemu panu!”
- Nazywasz sie Chudiej?
- Ich weiss nicht.
- Nie wie jak się nazywa kretyn.
- Może nie rozumie?
- Verstehst du deutch?
- Ich weiss nicht.
- Bałwan. Ale może nie rozumie. Zapytajcie go po czesku.
- Jak se imenujesz? Imeno. Twoje. I-m-e-n-o!
- Jak się nazywasz kolego?
- Ich weiss nicht.
- Idiota. Idiota. Gadaj bydlaku kim jesteś zaraz. bo inaczej łeb ci rozwalę!
- Ich weiss nicht.
- Szefie. Ja wiem. To musi byc ten... Hucuł. Taaak. To jest Hucuł.
- Hucuł? A co to za nacja? Jeszcze o czymś takim nie słyszałem.
- Oni mieszkaja na granicy Serbii.
- To taki lud na wymarciu. Juz bardzo ich mało na świecie.
- Na wymarciu? To dlaczego ta bestia jeszcze żyje wobec tego?
piątek, 3 lutego 2012
Razem mimo przeciwności losu
Zgodnie z moimi przewidywaniami, manifest doszedł do skutku. Wczoraj na Rynku w Suchej Beskidzkiej, o godzinie 17, zebrało się około 300 osób, aby protestować przeciw rozporządzeniom umowy międzynarodowej ACTA. Każdy uczestnik otrzymał maskę Anonymous, oraz "Poradnik jak legalnie otrzymać darmowy dostęp do bezprzewodowego internetu". Zebrano prawdopodobnie 250 podpisów pod petycją do rządu.
Były transparenty, maski, i 18 stopni mrozu. Jednak pokazaliśmy że potrafimy się zjednoczyć w jednym celu. Przemarsz odbył się zgodnie z zamierzeniami, od Karczmy Rzym, do Zespołu Szkół im. W. Witosa, i z powrotem. Szliśmy całą jezdnią, blokowaliśmy pasy, i rzucaliśmy różne hasła. Niektóre niekoniecznie pasowały do sytuacji, jak np "Sadzić, palić, zalegalizować". Najlepsze hasła to m.in."jeba* Biedronkę", "jeba* Żabkę". A najważniejsze, zgodne z motywem protestu, brzmiały "Nie dla ACTA" i "Donald matole skąd będziesz ściągał pornole".
Podziwiam ludzi którzy się tam zebrali, przez wzgląd na to, że na tym ogromnym mrozie wyszli z mieszkań aby wyrazić swój sprzeciw. Mi od samego początku wydawało się że nie wytrzymam, i odjadę bo odmarzały mi palce u nóg. Myślałem że takie protesty to tylko "dużo krzyku i bicia" Tymczasem atmosfera była tak przyjemna i przyjazna, że zapomniałem o zimnie jakie było dookoła. Wszystko było tak genialnie zorganizowane, ludzie fajni, że nie mogę się doczekać kolejnej takiej imprezy. Pierwszy raz brałem udział w takim wydarzeniu, i może się nie znam, ale dla mnie wszystko było idealnie. Uważam że nawet jeśli przegramy, odniesiemy moralne zwycięstwo, ponieważ walczyliśmy razem, a nie siedzieliśmy w domach jak inni. Już zwyciężyliśmy.
Były transparenty, maski, i 18 stopni mrozu. Jednak pokazaliśmy że potrafimy się zjednoczyć w jednym celu. Przemarsz odbył się zgodnie z zamierzeniami, od Karczmy Rzym, do Zespołu Szkół im. W. Witosa, i z powrotem. Szliśmy całą jezdnią, blokowaliśmy pasy, i rzucaliśmy różne hasła. Niektóre niekoniecznie pasowały do sytuacji, jak np "Sadzić, palić, zalegalizować". Najlepsze hasła to m.in."jeba* Biedronkę", "jeba* Żabkę". A najważniejsze, zgodne z motywem protestu, brzmiały "Nie dla ACTA" i "Donald matole skąd będziesz ściągał pornole".
Podziwiam ludzi którzy się tam zebrali, przez wzgląd na to, że na tym ogromnym mrozie wyszli z mieszkań aby wyrazić swój sprzeciw. Mi od samego początku wydawało się że nie wytrzymam, i odjadę bo odmarzały mi palce u nóg. Myślałem że takie protesty to tylko "dużo krzyku i bicia" Tymczasem atmosfera była tak przyjemna i przyjazna, że zapomniałem o zimnie jakie było dookoła. Wszystko było tak genialnie zorganizowane, ludzie fajni, że nie mogę się doczekać kolejnej takiej imprezy. Pierwszy raz brałem udział w takim wydarzeniu, i może się nie znam, ale dla mnie wszystko było idealnie. Uważam że nawet jeśli przegramy, odniesiemy moralne zwycięstwo, ponieważ walczyliśmy razem, a nie siedzieliśmy w domach jak inni. Już zwyciężyliśmy.
PS: Ja to ten w czerwonej czapce z Crunchips'a
Źródło filmu: http://powiatsuski24.pl/index.php
środa, 1 lutego 2012
Małe bitwy o wolność
Moje ostatnie stwierdzenie o wolności, wywołało dość duże zamieszanie wśród znajomych. Większość się obraziła, a inni już się nawet do mnie nie przyznają. Bo taka jest prawda o naszym "wspaniałym" narodzie, który zawsze znajdzie sobie jakąś wymówkę aby wywinąć się od czynów społecznych. Są też tacy którzy się nie poddadzą, i o swoje prawa będą walczyć do skutku. Ku zwycięstwu jedności.
Manifestacja przeciwko ACTA została przeniesiona na jutro, najprawdopodobniej z powodu mrozów. Chęć uczestniczenia wyraziło mniej więcej tysiąc osób, ale wiadomo że kliknąć na facebooku "Wezmę udział", a realne uczestnictwo to dwie różne sprawy. Wydarzenie będzie filmowane i komentowane przez kilku dziennikarzy, a porządku będzie pilnowała miejska policja. Niepotrzebnie :\
"Gdy miał nastąpić Koniec Czasu, wszyscy na Ziemi mieli koszmary. Śnili o wydarzeniach, które miały wpłynąć na teraźniejszość, przeszłość, i przyszłość. Świat zmieniał się na zawsze, a zagładę miał przynieść nowy dzień". Miejmy nadzieję że nasz sen o przyszłości będzie dobrym snem, odzwierciedleniem marzeń, i urzeczywistni się w prawdziwym życiu.
Manifestacja przeciwko ACTA została przeniesiona na jutro, najprawdopodobniej z powodu mrozów. Chęć uczestniczenia wyraziło mniej więcej tysiąc osób, ale wiadomo że kliknąć na facebooku "Wezmę udział", a realne uczestnictwo to dwie różne sprawy. Wydarzenie będzie filmowane i komentowane przez kilku dziennikarzy, a porządku będzie pilnowała miejska policja. Niepotrzebnie :\
"Gdy miał nastąpić Koniec Czasu, wszyscy na Ziemi mieli koszmary. Śnili o wydarzeniach, które miały wpłynąć na teraźniejszość, przeszłość, i przyszłość. Świat zmieniał się na zawsze, a zagładę miał przynieść nowy dzień". Miejmy nadzieję że nasz sen o przyszłości będzie dobrym snem, odzwierciedleniem marzeń, i urzeczywistni się w prawdziwym życiu.
"Jesteśmy Anonimowi. Nie przebaczamy. Oczekujcie nas"
Subskrybuj:
Posty (Atom)